Treść
W przepaść męki… GORZKIE ŻALE
Dobiegał końca XVII wiek. Sięgające korzeniami średniowiecza, odprawiane w Wielkim Poście misteria pasyjne, wiernie oddające biblijne opisy męki i śmierci Chrystusa, przestały odpowiadać charakterowi barokowej pobożności Polaków. Brakowało w nich emocji. A ludzie chcieli jakoś poczuć, przeżyć cierpienia, które czuł i których doświadczył Jezus. Chcieli wczuć się w sytuację Matki Bożej, bezsilnie patrzącej na cierpienie Syna.
Pomysłowi misjonarze
Z pomocą przyszli księża ze Zgromadzenia Misjonarzy św. Wincentego a Paulo. Wymyślili nowe nabożeństwo pasyjne, znane dziś jako Gorzkie Żale. Tekst być może ułożył ks. Wawrzyniec Benik albo inny z księży. Dokładnie nie wiadomo. Na pewno ks. Benik po raz pierwszy wydał Gorzkie Żale drukiem. Właśnie 317 lat temu – w lutym 1707 roku. Tytuł, zgodnie z barokowymi regułami, był bardzo długi i kwiecisty: „Snopek miry z Ogroda Getsemańskiego albo Żałosne gorzkiej Męki Syna Bożego, co piątek, a mianowicie podczas Pasyjej w Niedziele Postu Wielkiego po południu, około godzin nieszpornych rozpamiętywanie.
Z Przydatkiem Krociuchnego nabożeństwa do Najświętszego Sakramentu”. Ale któż był w stanie zapamiętać tak rozwlekły tytuł? Z czasem zastąpiono go więc zdecydowanie krótszym: „Gorzkie Żale” – od pierwszych słów „Pobudki”, czyli pieśni rozpoczynającej nabożeństwo.
Nie minęło wiele czasu, a w niedzielne popołudnia Wielkiego Postu Gorzkie Żale, przed wystawionym Najświętszym Sakramentem, śpiewała już cała Polska. I śpiewa do dziś. Zdaniem Jana Budziaszka, perkusisty Skaldów, nikt nie wymyślił bardziej przejmującego rozważania męki Pańskiej.
Biczownicy i kazanie pasyjne
Pierwotnie nabożeństwu towarzyszyła procesja, czasami z udziałem biczowników. Szli, ubrani w zgrzebne płaszcze z kapturami, smagając się biczami po plecach. Albo kładli się krzyżem na środku kościoła, a przed kazaniem pasyjnym oraz przed procesją podnosili się na kolana, odsłaniali plecy i biczowali się do krwi. Biczownicy zniknęli z kościołów pod koniec XVIII wieku. Zrezygnowano też z procesji podczas Gorzkich Żalów i skrócono nabożeństwo. Teraz w kolejne niedziele Wielkiego Postu śpiewa się tylko jedną część, zamiast wszystkich trzech naraz. Nie zmieniły się ani tekst, ani melodia nabożeństwa. Jak przed 317 laty, Gorzkie Żale śpiewane są przed wystawionym Najświętszym Sakramentem. Nieodłącznym elementem jest też tzw. kazanie pasyjne.
Dlaczego lubię Gorzkie Żale?
Po co wchodzę w przepaść męki Chrystusa? Dlaczego chcę ją przeżyć z Jezusem – chwila po chwili? Może po to, by docenić dar zbawienia. Przypomnieć sobie, jak ważna jestem dla Boga, skoro dla mnie swojego Syna skazał na tak okrutną śmierć. „Przypatrz się duszo, jak Cię Bóg miłuje. Jako dla ciebie sobie nie folguje”. A może po to, by towarzysząc Jezusowi w Jego męce razem z Maryją, zobaczyć, że to mój grzech zaprowadził Go na Golgotę. Przez zdradę Judasza, niesprawiedliwy sąd u Piłata, biczowanie, wyszydzenie przez żołnierzy i złego łotra, mękę, ból... „Za moje złości Chrystusa biczują...”.
„Gorzkie Żale cierpliwie przypominają, że to moja »złość« jest przyczyną bólu Chrystusa. Jesteśmy »złośliwi« jak tamci mordercy Jezusa, dlatego współwinni. Oto więc Gorzkie Żale dotykają słabego punktu dzisiejszego człowieka: nie jesteś jedynie niewinnie cierpiącym i współczującym wszelkiemu stworzeniu; nie jesteś jedynie niewinnym widzem Męki Chrystusa; jesteś współwinnym grzesznikiem” – napisał kiedyś o Gorzkich Żalach ks. Jerzy Szymik. Niełatwo przyjąć takie słowa. One oskarżają i bolą. „Oby się serce we łzy rozpływało, że Cię mój Jezu sprośnie obrażało...”.
„W krzyżu Syna Bożego i Człowieczego utożsamiają się oba bóle: Boga i człowieka. I znajduje zbawczy kres gorzkość ich – Boga i człowieka – żalów” – pociesza ks. Szymik. Jan Budziaszek nazwał kiedyś Gorzkie Żale najpiękniejszymi i najkrótszymi rekolekcjami, „które pozwalają właściwie przeżyć i zrozumieć misterium Zmartwychwstania Pańskiego”.